sobota, 27 czerwca 2009

RADOSŁAW "REDI" BOCZEK















OPTYMISTYCZNIE I KOLOROWO -  

Malarstwo Radosława „Rediego” Boczka



Obrazy absolwenta Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie nasycone są bogactwem kolorystycznym. Przedstawione postacie wydają się być nie z tej epoki (melonik na głowie kobiety, obszerne suknie), ale sytuacje w których się znajdują do złudzenia przypominają rzeczywistość. Obrazy tętnią życiem, choć nie zawsze pojawiają się na nich postacie. Czasem wystarczy parująca kawa, dymiący papieros lub odsunięte od stolika krzesło. Wszystkie te rekwizyty typowe są dla miejskiego życia, które inspiruje artystę właściwie od początku jego przygody z malarstwem. Pomysł utrwalania na płótnie prozaicznych scen z życia zaczerpnął z rysunków przynoszonych do domu przez jego babcię, która pracowała w jednej z częstochowskich kawiarni. Przychodzili do niej bardzo często artyści, którzy jak to często bywa w takich kręgach nie mieli czym zapłacić za zamawiane wieczorami drinki i lampki wina. Jedyną formą zapłaty jaka im pozostawała były różne grafiki i rysunki. To właśnie te prace stanowiły w dużej mierze kanwę obrazów Radosława „Rediego” Boczka.

Wrażliwość artysty ukształtowała Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie. Miasto to, zwane „Paryżem Północy” zawsze było szkołą koloryzmu, skłaniającą się ku malarstwu tworzonemu na przełomie XIX i XX wieku. Impresjoniści, a właściwie postimpresjoniści stanowili wzór dla większości artystów, którzy pierwsze kroki stawiali właśnie w krakowskiej ASP.


„W swoich obrazach nie podejmuję żadnych alegorii, maluję zwykłe życie i na pewno tematycznie dążę do postimpresjonistów, którzy utrwalali przecież na swoich pracach sceny z kawiarni, ulic, kabaretów. W tematyce moje obrazy są więc postimpresjonistyczne, ale w formie przekazu widać znamiona sztuki nowoczesnej.”


Zafascynowany sztuką Paula Cězanne i Toulouse – Henri de Lautrecka do swoich obrazów bardzo często wprowadza elementy architektury, co jest zresztą zgodne z jego wykształceniem. „Złodziejka czerwonego wina” jest obrazem, gdzie w tle widać arkady. Podobnie jest w pracach „Zimna kawa” i „Spotkanie w krainie różu”. Pełno tu także motywów z życia miejskiego, na pierwszy rzut oka banalnego i mało interesującego, jednak po dokładnej analizie - fascynującego i barwnego.


„Staram się często odwiedzać Paryż, gdyż jest on o każdej porze roku inny. Kiedy byłem tam po raz pierwszy zachwycił mnie i fascynacja ta trwa nadal. Ciekawe jest m.in. to, że w paryskich kawiarniach i restauracjach ludzie siedzą przodem do ulicy, tak jak w teatrze i obserwują miasto. Osobiście uwielbiam w takiej atmosferze patrzeć na innych i czerpać w ten sposób inspiracje. Reminiscencje podróży do Paryża niejednokrotnie były tematem moich obrazów i na pewno pojawią się na nich jeszcze nie raz.”.


Jedynym elementem nowoczesności, który aktualnie stosuje artysta jest cyfrowa obróbka własnych obrazów. W planach ma stworzenie billboardów, które powstałyby na kanwie istniejących już obrazów. Ostatnio jednak maluje przede wszystkim tzw. gwasze za szkłem. Obrazy, w których łączy się np. farbę plakatową z akwarelą, albo z ołówkiem. 


Boczek zawsze starał się dużo malować, choć jak każdemu artyście zdarzały mu się okresy twórczego marazmu. Ciągła aktywność w tym zawodzie bez wątpienia powoduje, iż w tym trudnym, nieprzewidywalnym, artystycznym świecie łatwiej się odnaleźć i sprawdzić.


 Radosne, o żywych kolorach malarstwo Boczka jest odpowiedzią na wszechobecny smutek, którego w sztuce współczesnego malarstwa namnożyło się ostatnio bez liku. Laicy dostrzegają w jego obrazach kolorowy, czasami śmieszny i trochę sentymentalny świat, krytycy natomiast cenią w nich niebanalną technikę i kolorystyczny wigor. Wszystko to powoduje, że ten młody, częstochowski artysta coraz częściej wystawia swe prace w znanych i renomowanych galeriach w Polsce. Współpracuje m.in. z warszawską galerią  TAB – Teresy Pomykały, miał także okazje prezentować swe prace w Niemczech a ostatnio w Czechach w praskim Pałacu Kińskich na Starym Mieście. Wiele jego obrazów znajduje się w prywatnych zbiorach w niemal całej Europie.


„Redi” – Boczek na pytanie, czy odniósł sukces uśmiecha się i z typową wszystkim artystom niedbałością odpowiada, że największym sukcesem jest dla niego wykonywanie pracy, którą lubi. Pod tym względem sukces na pewno już odniósł. Jeżeli w dalszym ciągu jego prace będą cieszyć się takim powodzeniem, jak do tej pory, pytanie o sukces będzie już wówczas zwykłym nietaktem. Póki co młody artysta wplata cały czas do każdego obrazu tę optymistyczną nutę, charakterystyczną właśnie tylko dla niego.