niedziela, 13 czerwca 2010

Nasza Eleni


NASZA ELENI


Tygodnik Polski -

Nr 1 z dn. 17.01.2001


Sobotnie popołudnie. Krakowski Ośrodek Telewizyjny. Przygotowania do rejestracji programu bożonarodzeniowego, którego bohaterem jest zespół „Arka Noego”. Wśród zaproszonych gości znajduje się piosenkarka, którą publiczność kojarzy z najbardziej optymistycznymi utworami na polskim rynku. Postać lubiana, szanowana, o ciepłym i subtelnym głosie, wnoszącym w nasze życie ciepło i pogodę już od ponad 25 lat. Traktuje się ją jako swojego przyjaciela, kogoś kto w chwilach dobrych i złych po prostu jest z nami. Mówią o niej „Nasza Eleni”. Takie określenie jest chyba największym komplementem dla artysty. W telewizyjnej kawiarence wspominamy początki kariery Eleni, jej występy w Polsce i za granicą. Rozmawiamy także o najnowszej płycie piosenkarki, którą będzie można kupić na przełomie lutego i marca przyszłego roku.


Czy nowa płyta, którą właśnie Pani przygotowuje będzie zbliżona klimatem do poprzednich ?


Na płytę tę nagrałam utwory zarówno refleksyjne, jak i pogodne, żywe. Cały czas są to piosenki, do których przyzwyczaiła się moja publiczność. Charakterystyczne jest więc np. brzmienie instrumentu greckiego jakim jest buzuki. Na tę płytę muzykę skomponowali Kostas Dzokas – mój manager, Aleksander Białous, Andrzej Ellman, Romuald Lipko i Piotr Kałużny.


Eleni (wł. Helena Dzoka) urodziła się w rodzinie greckich emigrantów Peryklesa i Despiny Milopulosów, którzy wyemigrowali do Polski w latach 50. Eleni była ich dziesiątym, najmłodszym dzieckiem. W rodzinie nikt nigdy nie zajmował się profesjonalnie muzyką. Matka była krawcową, a ojciec stolarzem. Helena Dzoka już jako dziecko zdradzała duże zainteresowania piosenką. Najpierw ukończyła podstawową szkołę muzyczną, a następnie już jako wokalistka próbowała swych sił w zespołach „Niezapominajki” i „Ballada”. Z prawdziwie profesjonalnym zespołem zetknęła się jednak dopiero w roku 1975.


Po maturze wraz z moją koleżanką zdawałam do Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze, gdyż chciałam zostać nauczycielką wychowania muzycznego. Na studia nie dostałam się i w tym czasie zaproponował mi współpracę Kostas Dzokas, który był wtedy managerem greckiego zespołu „ Prometeusz”. Zgodziłam się, ale traktowałam to wtedy wyłącznie jako przygodę, gdyż w następnym roku planowałam jeszcze raz zdawać na WSP. Jak widać przygoda z estradą z jednego roku przedłużyła się do 25 lat. Przez cały ten okres współpracuję z Kostasem, a także z Aleksandrem Białousem, który gra na gitarze i instrumentach klawiszowych. To, że jesteśmy razem ze sobą przez tak długi okres czasu, świadczy o tym, że mamy dla siebie ogromy szacunek i zaufanie.


Jako Greczynka urodzona w Polsce łączy Pani w sobie dwie bardzo różne kultury. Czy mimo tych różnic są cechy łączące te dwa narody ?


Urodziłam się w Polsce, ale do szóstego życia mówiłam wyłącznie po grecku. Dopiero gdy poszłam do szkoły, nauczyłam się polskiego. W latach sześćdziesiątych, w każdym mieście gdzie było większe skupisko Greków, działały różne kluby greckie, do których chodziliśmy. Zauważyłam wtedy, że w miejscach tych było mnóstwo Polaków, którzy z nami sympatyzowali. Byli oni wtedy bardzo ciekawi kultury, muzyki, tańców i tradycji greckiej. Staraliśmy się oczywiście im to wszystko przekazywać. Jest wiele cech, które łączą te dwa narody. Myślę, że zarówno Polacy, jak i Grecy bardzo kochają muzykę i to powoduje, że wywiązuje się między nimi nić sympatii.


Występowała Pani wielokrotnie za granicą. Jak odbierani są polscy artyści przez Polonię na Zachodzie ?


W latach osiemdziesiątych, kiedy Polonia nie mogła swobodnie przyjeżdżać do kraju, każde spotkanie z artystą z Polski było dla nich bardzo wzruszające. Po koncercie przychodziło do mnie zawsze wiele osób i pytało co słychać w kraju. Reakcje były podobne w USA, Kanadzie czy Australii, gdzie koncertowałam w 1991 roku. Pamiętam, że właśnie w Australii dałam koncert wyłącznie dla Greków. Przygotowywałam się do niego bardzo starannie. Na szczęście miałam przetłumaczone teksty piosenek, które śpiewałam po polsku. Koncert się udał, wielu Greków było bardzo zdziwionych, że nigdy do tej pory o mnie nie słyszało.


Czy nie myślała więc Pani o tym, aby zaistnieć na rynku greckim ?


Nigdy nie miałam takich planów. Do Grecji wyjeżdżałam jak dotąd wyłącznie, aby wypocząć, zapomnieć o pracy zawodowej i aby spotkać się z rodziną. Nie jest rzeczą łatwą zaistnieć na obcym rynku muzycznym, poza tym zawsze miałam dużo pracy w Polsce i nigdy nie czułam takiej potrzeby, że rozpocząć karierę właśnie w Grecji.


Jest Pani laureatką wielu prestiżowych nagród. Na Pani koncie jest siedem Złotych Płyt i dwie Platynowe. Kilka lat temu otrzymała Pani jednak nagrodę, która nie ma nic wspólnego z show-biznesem - nagrodę Św. Rity.


Rzeczywiście, wyróżnienie to nie ma nic wspólnego z show - biznesem. Jest to nagroda za to, że przebaczyłam człowiekowi, który zamordował moją jedyną córkę. Tragedia ta wydarzyła się w mojej rodzinie w 1994 roku. Sądzę, że jest to nagroda, którą odebrałam w imieniu matek i tych ludzi którzy także potrafili przebaczyć. Nagroda Św. Rity wręczana jest każdego roku trzem osobom we Włoszech w Casio. Nie idą za nią żadne korzyści materialne. Jest to zwój pergaminu, którego wręczenie poprzedza uroczysta msza św. w Watykanie. Otrzymanie tego wyróżnienia wiązało się z audiencją u Ojca Św. Było to dla mnie ogromne przeżycie. Jan Paweł II jest bardzo silną osobowością, jednocześnie jest człowiekiem bardzo przyjaznym, ciepłym – jak ojciec.


Zaangażowała się Pani ostatnio w różne akcje i koncerty charytatywne. Kto jest organizatorem tych przedsięwzięć ?


Współpracuję z ks. Arkadiuszem Nowakiem, który organizuje tego typu imprezy. Cała nasza współpraca rozpoczęła się od koncertu „Tolerancja”, który organizowany był z myślą o fundacji zbierającej fundusze dla ludzi chorych na AIDS i narkomanów. Każdego roku w okresie Świąt Bożego Narodzenia staramy się wspólnie zrobić kilka takich koncertów. Czasami także udaje nam się zorganizować coś latem.


Jak planuje Pani spędzić tegoroczne Święta Bożego Narodzenia ?


Od wielu lat Święta spędzam w domu, po polsku – bardzo tradycyjnie. Jeszcze kiedy żyli moi rodzice, wówczas mieszały się tradycje: polska i grecka. Dzisiaj wygląda to już trochę inaczej. Boże Narodzenie spędzam razem z rodziną. Przebywanie w domu jest dla mnie najlepszym sposobem, aby odreagować stresy. Lubię siedzieć w swoim pokoju, przeglądać listy od wielbicieli, które przychodzą do mnie bardzo często. Staram się na nie odpisywać, ale czasami po prostu brakuje mi na to czasu. Dlatego też fani muszą uzbroić się w cierpliwość.


W krakowskim studiu telewizyjnym za chwilę rozpocznie się próba programu przygotowywanego z myślą o zbliżających się Świętach. Eleni wraz z Beatą Kozidrak i Mieczysławem Szcześniakiem są gośćmi specjalnymi. Na zakończenie proszę o kilka słów specjalnie dla rodaków w Australii.


Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia wszystkim Polakom mieszkającym w Australii życzę dużo zdrowia, zdystansowania się do otaczającego nas świata, zatrzymania się na chwilę, tak aby móc dostrzec to co w naszym życiu jest najważniejsze. Wchodząc w ten nowy wiek nie zapomnijmy, że istnieje gdzieś drugi człowiek, człowiek którego nie znamy, ale który potrzebuje często od nas pomocy.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich Czytelników.